Stanisław Karaszewski (ur. 1954)

poeta, literat

Specjalizuje się w pisaniu tekstów piosenek dla dzieci. We współpracy z kompozytorem Witoldem Rudzińskim wydał zbiory piosenek: Dzięcioł i Sosna (1978), Dzieńdobrynki i dobranocki (1987) i Gadanki-śpiewanki (1989) oraz napisał libretto do opery dziecięcej Pierścień i Róża (1982). Wraz z Wydawnictwami Szkolnymi i Pedagogicznymi (WSiP) wydał śpiewnik Miał raz tata grata fiata do muzyki Thorda Gummessona. Wśród znacznej liczby piosenek, do których napisał teksty, wyjątkową popularność zdobył „Zakochany Pierrot” wykonywany przez zespół „Radiowe Nutki”.

W bogatym dorobku pisarza znajdują się również opowiadania dla dzieci Uciekający domLustro nieskończonościSkarbnik czasu czy Drzewo życzeń, a także liczne wiersze publikowane na łamach prasy i w audycjach radiowo-telewizyjnych. Współautor pod- ręczników Wesoła Szkoła oraz Wesołe Przedszkole. Laureat wielu nagród literackich.

Od zawsze inspiracją dla jego twórczości były jego dzieci: Adam (ur. 1978), Ania (ur. 1982) oraz Ewa (ur. 1990), a obecnie także wnuki: Zosia (ur. 2002), Michałek (ur. 2006) i Helenka (ur. 2006).


Stanisław Karaszewski tak wspomina:

Zalesie Dolne to wyjątkowe miejsce. Działkę przy ul. Jarzębinowej 14 o powierzchni 4000 metrów zarośniętą modrzewiowym lasem mieli już moi dziadkowie. Stał tam drewniany tzw. domek myśliwski. Było to miejsce wakacyjne, letniskowe,w lesie blisko rzeki Jeziorki. To stąd moje przywiązanie do lasu i rzeki. Na stałe mieszkam w Warszawie na Ursynowie, wybrałem to miejsce, aby mieć blisko do Zalesia. (…) Opowiadanie Poznaj Las to właśnie ta fascynacja lasem i rzeką. Również w moich wczesnych wierszach odnaleźć można zalesiańską atmosferę.

Z domem na Jarzębinowej łączy się bardzo ciekawa historia. Od 1976 roku należałem do Związku Literatów Polskich, do Koła Młodych – tam poznałem Janka Strękowskiego. Przypadkiem pod koniec lat 70. spotkaliśmy się w autobusie, jadącym do Piaseczna. Janek organizował wtedy pracę wydawnictw podziemnych i kolportaż podziemnej prasy.

Okazało się, że drukarnie „Biuletynu Informacyjnego” wydawnictwa NOWA muszą być szybko przeniesione ze względu na bezpieczeństwo. Powinien to być budynek wolnostojący w oddalonym miejscu. Pomyślałem o domu na Jarzębinowej i za aprobatą rodziców wraz z drukarnią zamieszkali tam wyjątkowi młodzi ludzie. Nielegalna ofi cyna pracowała kilka tygodni na okrągło, przez całą dobę. Mama gotowała obsłudze. Duże zakupy robiła wspólnie z sąsiadką, aby nie wzbudzić podejrzeń.